sobota, 2 maja 2015

Kioto: ogrody, ogrody, ogrody

Dziś mniej pisania, a więcej pokazywania, tym bardziej, że było co oglądać. Zgodnie z buddyjską filozofią zen przyszedł czas na medytację i kontemplację. A gdzie najlepiej to robić? Oczywiście w ogrodach. Bo do tego zostały w Japonii, a szczególnie w Kioto gdzie rozwijał się buddyzm zen, stworzone. My zwiedziliśmy i ulegliśmy ich urokowi, trzy miejsca: Ogrody Sogen w Arashiyama, ogrody świątyni Ryoanji i ogrody wokół Złotego Pawilonu (Kinkaku). Ten ostatni jest jednym z trzech miejsc w Japonii, które w pierwszej kolejności trzeba zobaczyć. Pobyt w ogrodach był dla nas tym bardziej kojący ze względu na panujący dziś upał (31 st. C w cieniu).
Udaliśmy się zatem do Arashiyama, gdzie najpierw zobaczyliśmy most Togetsu, przepięknie prezentujący się na tle zalesionego wzgórza,



potem przenieśliśmy się do kompleksu świątynnego Tenryu-ji (Świątynia Niebiańskiego Smoka)





 i przyległych doń ogrodów Sogen. Ten krajobrazowy ogród jest jednym z najstarszych w Japonii i pozostaje w prawie niezmienionej formie od czasów jego stworzenia w XIV w. i jest wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Nic tylko oglądać, wsłuchując się w delikatne szemrzenie potoczków i wciągać głęboko powietrze przepełnione kwiatowymi zapachami.










Największą dla nas atrakcją był las bambusowy.



Po wyjściu z ogrodów, nie mniej pięknie prezentowały się obejścia domowe.






Inną atrakcją, choć w odmiennym znaczeniu, był mijany przez nas po wyjściu z ogrodów cmentarz. W Japonii powszechnie dokonuje się kremacji i na cmentarzu spoczywają urny z prochami. Nagrobki są charakterystyczne. Przy każdym wystają w górę kije bambusowe z wypisanymi nazwiskami zmarłych (zwykle są to groby rodzinne).


Z innych mijanych przez nas ciekawostek były: ryksze ciągnięte w pocie czoła przez młodych chłopaków i przejazd kolejowy ze szlabanami, sygnalizacją świetlną wsparty dwoma strażnikami kierującymi ruchem (to się nazywa bezpieczeństwo do granic możliwości).



Na zakończenie tej części zwiedzania nagroda: "kręcone" lody z zieloną herbatą.


Kolejnym punktem zwiedzania była Świątynia Ryoanji (Świątynia Uśpionego Smoka), przy której stworzono w XV w. niewielki, ale interesujący kamienny ogród. W zamyśle projektanta położono tam 15 różnej wielkości kamieni tak, aby patrząc na nie zawsze dostrzec na raz maksymalnie 14 z nich.


Na makiecie można zobaczyć wszystkie 15.


Zwiedziliśmy pomieszczenia świątynne (oczywiście boso). Podobnie jak w zamku Nijo podłoga była "słowicza". To za to można było robić zdjęcia.


Podłogi wyłożone matami tatami

Całość otoczona jest parkiem krajobrazowym, w którym alejki wytyczono wokół sporego stawu z wysepką połączoną mostkiem z resztą ogrodu. Wokół stawu jest obecnie bajecznie ukwiecone różnokolorowymi azaliami. Czas na kontemplację.









Na wysepce znajduje się mała świątynka

I wreszcie perełka: Złoty Pawilon (Kinkaku) - trójkondygnacyjna, pokryta zlotem budowla nad stawem, wybudowana w 1390 roku przez jednego z szogunów. Wprawdzie obecna budowla została zrekonstruowana po tym, kiedy w 1950 roku została podpalona przez niezrównoważonego mnicha i spłonęła doszczętnie. Nałożono na nią jeszcze większą ilość pasków złota niż było to w pierwowzorze. Wygląda imponująco. Przechodząc alejkami, można ją oglądać z różnych perspektyw.



 Pawilon zwieńczony jest złotym feniksem



Na koniec "medytacji", wobec panującego upału, coś należało się podniebieniu: kruszone lody (oczywiście z zieloną herbatą).


1 komentarz:

  1. Oglądając te zdjęcia można zrelaksować się na odległość :)

    OdpowiedzUsuń