wtorek, 5 maja 2015

Tokio: Asakusa i Hama Rikyu

Powoli zbliżamy się do celu naszej podróży. Dziś wyruszyliśmy do stolicy Japonii Tokio. Tokio ("wschodnia dzielnica"), niegdyś wioska Edo ("ujście rzeki"), stała się centrum zainteresowania dopiero w XVII w. za sprawą znanego nam już szoguna Tokugawy Ieyasu, który stworzył tu największą twierdzę w regionie. Miasto to rozwijało się błyskawicznie i już w XVIII w. miało ponad milion mieszkańców, ale stolicą zostało dopiero w 1868 roku, kiedy to stolicę przeniesiono z Kioto. Dziś posiada ponad 12 milionów mieszkańców, ale razem Jokohamą, Kamakurą i innym miastami, tworząc jednolitą aglomerację, może mieć łącznie 30-40 milionów. Tokio posiada 14 dzielnic i nie można tu wyodrębnić jakiegoś jednego centrum.
Dzień zaczął się pogodnie. Najpierw przemieściliśmy się naziemną kolejką miejską do dworca Shinkansenów w Nagoi, by przesiąść się na ten ostatni.


Podróż trwała 1,5 godziny. Mijaliśmy Fuji, ale był niewidoczny z powodu zachmurzenia. Momentami Shinkansen przemykał się wzdłuż morskiej linii brzegowej Oceanu Spokojnego. Na trasie był jeden 1-minutowy przystanek w Jokohamie i za chwile trzeba było już wysiadać. 
Na wyświetlaczu migał strzałkami kierunek wysiadania (ważne, bo tylko 1 minuta postoju i pociąg jedzie do głównej stacji Tokio)

Wysiedliśmy na tokijskim dworcu Shinagawa. 


Tokio przywitało nas lekkim chłodem, ale było słonecznie.


Budynki w otoczeniu dworca

Oczekiwał już na nas autobus, który zawiózł nas do dzielnicy Asakusa. Jadąc autobusem obserwowaliśmy życie miasta. W Tokio są zdecydowanie wyższe budynki, niż w innych odwiedzanych miastach Japonii. Natomiast jak na tak wielkie miasto, ruch uliczny jest niewielki. I to chyba najważniejsza cecha, która zmienia wyobrażenie o tym mieście.


Świątynia Asakusa, do której przybyliśmy, to buddyjska świątynia będąca dla jej wyznawców jedną z najważniejszych. Czci się tutaj boginię miłosierdzia - Kannon. I rzeczywiście w świątyni, jak i przednią kłębiły się tłumy.



Obok świątyni, podobnie jak w wielu innych miejscach powiewały dziś na wietrze tzw. ryby - symbol Dnia Dziecka. Dziś, 5 maja obchodzony jest w Japonii Dzień Dziecka.


Przed wejściem do świątyni znajduje się brama ze 100-kilogramowym olbrzymim lampionem.



Następnie znajduje się tam miejsce do obmywań, ale także miejsce do okadzania.



W samej świątyni, obok modlących się i rzucających monety do wielkiej skrzyni, kwitnie wróżbiarstwo. W obecnych w świątyni stoiskach kupuje się odpowiednie wróżby. Przed świątynią rozciąga się uliczka Nakamize, na której rozłożone są kramy z pamiątkami oraz japońskie "fastfoody".

W sąsiednich uliczkach rozlokowały się małe knajpki z pysznym jedzeniem, czego doświadczyliśmy.


Po zwiedzaniu i konsumpcji udaliśmy się nad rzekę Sumida, by łodzią dopłynąć do ogrodów Hama Rikyu, które założył wspomniany już tu szogun. Z nadbrzeża roztaczał się piękny widok na okoliczne wieżowce i wieżę telewizyjną Sky Tree Tower, nowszą z dwóch wież TV jakie posiada Tokio. Na przeciwległym brzegu, na dachu jednego z budynków, znajduje się dziwna budowla (rzeźba pokaźnych rozmiarów) w kolorze złotym. Okazało się, ze jest to reklama tutejszego piwa. Jednak mieszkańcom Tokio kojarzy się to z wielka złotą... kupą. I tak też ten twór potocznie nazywają (np. spotkajmy się pod złotą kupą).


Wsiedliśmy na łódź i płynęliśmy w dół rzeki Sumida, przepływając pod wieloma mostami (chyba było ich 17, o ile dobrze policzyłem) i podziwialiśmy okoliczną zabudowę miejską. Co jakiś czas mijały nas ślizgacze wytwarzające nakładające się na siebie fale.




 Przybiliśmy do nadbrzeża tuż przy ogrodach. A potem spacer alejkami, pomiędzy jeziorkami i pagórkami. Uwagę zwracały pięknie uformowane drzewa piniowe, z których najstarsze liczyło sobie 300 lat. Piękna przyroda ogrodów kontrastowała z okolicznymi drapaczami chmur.




300-letnie drzewo piniowe

Po tej chwili wytchnienia udaliśmy się do naszego hotelu w dzielnicy Shinjuku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz