piątek, 24 kwietnia 2015

DMZ

Pobudka 6:15. Dzień zapowiada się dobrze, słoneczny, choć nieco zamglony. Jak okazało się później "zamglenie" wynika z pyłu nawiewanego znad pustyni Gobi. Obowiązkowa fotka z okna hotelowego, która pokazuje piękne widoki. Niewyraźny obraz pierwszego zdjęcia wynika z założonej na okno siatki, nie bynajmniej żeby nie wypaść z 11 piętra, ale z ochrony przed owadami, które "grasują" tu latem.


Z tym 11-tym piętrem to był pewien kłopot: winda kursująca zatrzymywała się na każdym piętrze, stąd podróż na śniadanie trwała jakieś 10 minut. Śniadanie hotelowe w tradycyjnym stylu z dodatkami koreańskimi, np. wszechobecne kimczi, które jadają tu niezależnie od pory dnia. Trafiliśmy na śniadanie w porze dużego ruchu gości hotelowych, stąd dodatkowe wyczekiwanie na posiłek, tym bardziej, że miejscowi nie uznają kolejki, a wyznają zasadę: "kto pierwszy, tym lepszy" i "wepchaj się gdzie się da". Po śniadaniu wyjazd do Strefy Zdemilitaryzowanej (DMZ - DeMitilarised Zone) oddalonej od miasta jakieś 40 km. Przez dłuższy czas przemierzaliśmy ulice Seulu mijając wspomniane już liczne kościoły i osiedla wieżowców mieszkalnych. Zwróciliśmy uwagę jak mądrze są one oznakowane: z daleka widać jaki maja numer.



Z miasta wyjechaliśmy siecią autostrad, które obok tradycyjnego oznakowania, mają często oznakowanie elektroniczne.


Im bliżej DMZ, tym coraz częściej zaczęły pokazywać się wzdłuż autostrady zasieki i budki wartownicze.

Wreszcie check-point na moście z blokadami. Należało schować aparaty i odbyła się kontrola paszportowa.


Strefa zdemilitaryzowana to obszar po 2 km po obu stronach granicy pomiędzy Koreą Południową a Koreą Północną, będący terenem szczególnym, pod kontrolą wojsk obu państw w ich strefach. Stan taki utrzymuje się od 1953 roku, kiedy to po zakończeniu trwającej 3 lata wojnie Koreańskiej, podpisano porozumienie w Panmunjon. Granica w zasadzie jest nieprzekraczalna. Co jakiś czas dochodzi do prowokacji ze strony Korei Północnej. 
Dojechaliśmy do miejsca, gdzie w niewielkim muzeum prezentowana jest historia DZM i wyświetlany jest krótki film historyczny.


Poniżej: makieta prezentująca DZM.



Obok postawiono pomnik pokazujący rozbicie Korei i próby jej scalenia.


W najbliższej okolicy nadal występują pola minowe, o czym informują specjalne oznakowania.


Przez dziesięciolecia Korea Północna próbowała zniszczyć stolicę Korei Południowej Seul wykonując 4 podkopy, które miały prowadzić do Seulu. Podkopy te zostały odkryte i dziś jeden z nich: Tunel trzeci można zwiedzać. W muzeum zaprezentowano w jaki sposób tworzono owe tunele.


Tak więc zaopatrzeni w kaski ochronne udaliśmy się na penetrację Tunelu 3.


Po drodze co jakiś czas mijaliśmy stanowiska zaopatrzenia w maski gazowe z instrukcją użycia, na wypadek ataku chemicznego.



Po ok. 300 m. dotarliśmy do końca korytarza w postaci betonowej ściany, za którą już była Korea Północna. Zapewne przez okienko w ścianie ktoś z drugiej strony nas obserwował.


Po szczęśliwym opuszczeniu tunelu, udaliśmy się na platformę obserwacyjną Dorasan, z której można obserwować terytorium Korei Północnej. Pomocne do tego były lunety, przez które można było dostrzec lepiej odległą wioskę i poruszające się pojazdy.






Następnie pojechaliśmy do nieodległej stacji kolejowej Dorasan, która jest stacją widmo. Dojeżdża tu raz na dobę pociąg z Seulu. Dalsza droga do Korei Północnej jest niemożliwa. Stacja kolejowa jest pod ścisłym nadzorem wojska, jako obiekt strategiczny.




Fikcyjna tablica z napisem: pociągi do Pyeingyang (stolica Korei Północnej).


A tak na dworcu zaprezentowano możliwości podróży koleją z Seulu, gdyby nie było granicy z Koreą Północną.



I jeszcze odwiedziliśmy Imjingak, znany z tzw. Mostu Wolności, na którym swego czasu odbyła się wymiana jeńców wojennych pomiędzy obiema Koreami. Tu tez platforma obserwacyjna.


Most wolności w okresie kwitnienia wiśni

Zaprezentowano obok wrak parowozu ostrzelanego podczas Wojny Koreańskiej.


Wstążeczki na zasiekach stanowią wotum dziękczynne za ocalałych jeńców południowokoreańskich.

Do mostu wolności przybywają pielgrzymki z całej Korei Południowej, w tym także przedszkolaki.


Czas na powrót do Seulu.


1 komentarz:

  1. Najbardziej spodobał mi się plan dojazdu pociągiem do Polski :D

    OdpowiedzUsuń