czwartek, 30 kwietnia 2015

Shinkansen

Plan na dziś to transfer do Hiroszimy. Pociągiem. Jakieś 230 km. Oczywiście jeśli pociąg w Japonii, to superszybki, czyli Shinkansen, rozwijający prędkość ponad 250 km/h.



 Ponieważ nasz hotel znajdował się vis a vis dworca kolejowego Hakata, stąd też spacerkiem było 3 minuty.


Wchodząc na dworzec można zaznajomić się z historią Shinkansenów

Pociąg odjeżdżał o 9:32 i nie należało się spóźnić, bo nie będzie czekał ani sekundy. W ubiegłym roku wszystkie pociągi Shinkansen w Japonii miały łącznie 37 sekund spóźnienia, co uznano za zły wynik! Ale żeby zaznajomić się z dworcem i pociągami wyszliśmy z hotelu na pól godziny przed odjazdem. Żeby dostać się na perony trzeba mieć ważny bilet.



Potem na bilecie znaleźć numer peronu i sektor w którym zatrzyma się nasz wagon, a następnie miejsce oczekiwania w zależności od numeru miejsca w wagonie. Jakie to proste i użyteczne. Podjeżdżający pociąg zatrzyma się dokładnie właściwymi drzwiami w miejscu naszego oczekiwania. Oczywiście pasażerowie mający to samo wejście, grzecznie stoją w kolejce. Gdyby jeszcze ktoś nie wiedział gdzie się ma ustawić, to są specjalne tablice informujące o składzie pociągu.


Dodatkowo są jeszcze tablice elektroniczne, rozstawione "co wagon", żeby nie było już żadnej wątpliwości gdzie wsiadać.
My mieliśmy wagon nr 14 (wejście przednie)

A jeszcze mało? To tuż przed wjazdem pociągu jest odpowiednia informacja po japońsku i angielsku. Informacja na powierzchni peronu informuje o bezpiecznej odległości od krawędzi peronu. Oczekując na przyjazd pociągu stwierdzamy, że na peronie jest czyściej jak w szpitalu.


Stoją oczywiści automaty z napojami jak wszędzie na każdym kroku.


Wreszcie wjeżdża nasz Shinkansen o nazwie Ozomi - kierunek Tokio. Tablice elektroniczne wyświetlają stacje pośrednie. Na naszej trasie do Hiroszimy będzie tylko jedna stacja Kokura. Czas na wejście to zaledwie (a może aż) 5 min. Piszę "aż", bo w Kokura pociąg stał dokładnie 1 min. i wszyscy spokojnie wysiedli i wsiedli.




 Szybko znaleźliśmy nasze miejsca 20 D i E
.


Tłoku w wagonie, jak widać za dużego nie było

Fotele lotnicze, które można rozkładać jak w samolocie. Tylko pasów nie wymagają. Przed fotelami składane stoliczki, na których ponadto podano istotne informacje dotyczące takich spraw, jak: gdzie jest toaleta, gdzie można wyrzucić śmieci (przy siedzeniach pojemników na śmieci nie ma), gdzie jest miejsce do palenia papierosów.


 Przy każdym siedzeniu jest gniazdko do ładowania laptopa, komórki (tylko napięcie jest 100V, ale tak jest w całej Japonii i niczemu to nie przeszkadza /oczywiście gniazdka mają wejścia japońskie/).


 Punktualnie, co do sekundy ruszamy o 9:32. Pociąg szybko nabiera prędkości, ale robi to bardzo cicho. Po wyjeździe z miasta osiąga swoją prędkość "przelotową" (używając języka lotniczego). Mknie po wiaduktach, wjeżdża w liczne tunele. Podziwiamy widoki japońskich miasteczek, wiosek, pól uprawnych, lasów i zakładów przemysłowych. To co rzuca się w oczy: wszystko uporządkowane, żadnych nieużytków.



Postój w Kokura trwał dokładnie 1 min.

Niedługo po wyruszeniu pociągu przychodzą konduktorzy do kontroli biletów. Robią to z uśmiechem, kłaniając się każdemu. Ale, na koniec sprawdzania danego wagonu jeden z konduktorów zdejmuje czapkę, mówi coś donośnym głosem po japońsku (chyba życzy przyjemnej podróży), po czym zgina się w pół. Było to dla nas zabawne, żeby nie powiedzieć komiczne, ale jest to wyraz szacunku dla pasażerów. O, żeby choć połowa takiego szacunku była w Polsce...



W czasie podróży miła Japonka przejeżdża z wózkiem oferując napoje, przekąski.
Wybrałem się na krótkie "zwiedzanie" pociągu.
Dodatkowe informacje o wagonie umieszczone są przed każdym wejściem do przedziału.
W każdym wagonie jak widać jest defibrylator.


Toalety są dla pań i panów, a dodatkowo pisuary dla panów.


Po równej godzinie podróży meldujemy się w Hiroszimie.


 Na dworcu, pomimo dobrego oznakowania,


stoją dodatkowo panowie, którzy kierują ruchem i mówiąc przez głośnik wskazują drogę do wyjścia.


 Hiroszima przywitała nas deszczem, ale optymistycznie nastawieni co do zmiany pogody udaliśmy się w kierunku przeprawy promowej na wyspę Miyajima.

1 komentarz:

  1. Oj już nie narzekajmy na to nasze pendolino.... dzięki niemu ekspresy jeżdżą krócej :P

    OdpowiedzUsuń